Głupio
się przyznać, ale tak, ja wciąż żyję. I nie mam absolutnie
żadnego usprawiedliwienia dla tak długiej nieobecności. W moim
życiu nie działo się nic, co tak naprawdę mogłoby mi
uniemożliwić wejście tu chociaż raz w tygodniu.
Przepraszam
więc wszystkich, którzy czytali ten blog oraz tych, których blogi
ja czytałam. Już więcej tak nie zniknę, wszystkie zaległe notki
i rozdziały nadrobię.
Co
do tego bloga, teraz już oficjalnie go zawieszam. Tak, zawieszam,
ale nie porzucam. Za bardzo zdążyłam przywiązać się do tej
historii, do tych postaci. Bardzo chcę to kontynuować. Nie jestem
jednak na to jeszcze gotowa. Opowieść nigdy tak naprawdę nie
została dobrze przemyślana ani zaplanowana, co czułam przy pisaniu
każdego kolejnego rozdziału. Nie widzę więc sensu pisać
kolejnych rozdziałów na siłę, na żywioł próbując stworzyć z
tego spójną całość. Muszę dojrzeć do tego. Historia zresztą
też.
Jak
więc mówiłam, chcę wrócić. Ale dopiero, gdy naprawdę będę na
to gotowa, żeby nie musieć znikać z poronionym rozdziałem.
Pozdrawiam
i do zobaczenia!